sobota, 27 sierpnia 2011

Ostatni rok wyboru dla sześciolatków

Rok szkolny 2011/2012 jest ostatnim, gdy rodzice dzieci urodzonych w 2005 roku mają wybór: posłać sześciolatka do szkoły, czy też do zerówki? 



W 2012 r. wszystkie sześciolatki będą musiały obowiązkowo pomaszerować do szkoły. Obecny rok jest ostatnim, w którym rodzice mogą decydować, czy posłać dziecko do pierwszej klasy, czy pozostawić je w przedszkolu.  Znane są argumenty osób będących za ustawą i przeciwko. Myślę, że każdy z rodziców sam powinien podjąć decyzję o ‘jeszcze’ przyśpieszonym obowiązku szkolnym. Piszę jeszcze, gdyż już w przyszłym roku szkolnym 2012/2013 stanie się to normą.

Osobiście bardzo irytuje mnie argument rodziców o zabieraniu dziecku dzieciństwa w sytuacji rozpoczęcia nauki w szkole w wieku sześciu lat. Świat idzie do przodu, a z nim i my rodzice i nasze dzieci, chcąc nie chcąc również. Nie zatrzymamy tego poprzez pozostawienie sześciolatków w przedszkolu. Znaczna część dzieci sześcioletnich potrafi już czytać, pisać czy posługiwać się komputerem. To, czego dzieci teraz uczą się w „zerówkach” to właściwie program zreformowanej klasy pierwszej. Obecnie dziecko najczęściej przychodzi do klasy pierwszej z umiejętnością czytania, liczenia w zakresie 10, a nierzadko i pisania. 
Całe pierwsze półrocze klasy pierwszej powtarza to, co już umie. U wielu dzieci powoduje to znudzenie, zniechęcenie i lekceważenie. Dla nich ten rok w przedszkolu jest rokiem straconym. Zamiast poznawać nowe ciekawe rzeczy zmuszeni będą do ich powtarzania. Oczywiście jest to argument na korzyść dzieci z dużych ośrodków miejskich. Jednak to właśnie dzieci z mniejszych ośrodków zyskają najwięcej na tej reformie. Wyrównanie szans w edukacji będzie dla nich przepustką do lepszego życia. Przecież jeżeli trzeba równać poziom to zawsze w górę, nigdy w dół… Małe dziecko ma ogromne możliwości intelektualne,  dlatego objęcie obowiązkiem edukacji młodszych dzieci (poczynając już od pięciolatków) jest tak ważne. U małych dzieci najłatwiej zapobiegać ewentualnym trudnościom w nauce, zawczasu wyłapując zaburzenia, dysharmonie rozwojowe i zaniedbania środowiskowe oraz umiejętnie prowadząc terapię. Zapewnienie dostępu do edukacji to najlepszy sposób na wyrównanie szans edukacyjnych. Dzieci wcześniej osiągają dojrzałość szkolną i w większości są gotowe do podjęcia nauki szkolnej.  

Wszędzie w mediach słychać głośno przeciwników reformy (głównie rodziców) i zwolenników reformy (głównie pedagogów). Ja sama jestem rodzicem, który zdecydował się posłać swoje sześcioletnie dziecko już w pierwszym roku reformy do szkoły do klasy pierwszej. Zapewniam, że gdybym miała podjąć tą decyzję ponownie, to nie zawahałabym się i była by ona taka sama.  Podobne zdanie do mnie okazuje się mieć też coraz więcej rodziców. W roku 2009 tylko 4,5% sześciolatków poszło do szkoły, w 2010 już 9%, natomiast już w 2011 MEN szacuje, że na szkołę zdecyduje się ok. 20 proc. rodziców.  To oznacza, że za rok do pierwszej klasy trafią obowiązkowo niemal dwa roczniki dzieci - urodzone w 2006 r - czyli obecne pięciolatki oraz wszystkie obecne sześciolatki, pozostawione w tym roku w przedszkolu. W wielu miejscach w kraju podwójny rocznik oznaczać będzie naukę na dwie zmiany, przeładowane klasy, trudność z dostaniem się do szkół muzycznych czy sportowych, podwójną konkurencję w walce o dobre gimnazjum oraz liceum, większy problem z dostaniem się na studia, a w końcu ze znalezieniem pracy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz